Pies w czapce mikołaja

Świąteczny hit dla psa: gadżet, który naprawdę się przydaje!

Świąteczne prezenty dla psów to już nie nisza. Badania pokazują, że nawet ok. 62% Polaków planuje w święta obdarować swojego pupila prezentem głównie smaczkami i zabawkami. Rynek karmy i akcesoriów dla zwierząt urósł do około 9,6 mld zł rocznie i wciąż przyspiesza. W polskich domach żyje ponad 8 milionów psów, co oznacza, że Święty Mikołaj ma naprawdę dużo pracy.

Problem w tym, że większość prezentów działa na zasadzie „fajnie, ale szybko o nim zapominamy”. Kolejna piszcząca zabawka albo pluszowy renifer dają radość przez kilka dni. Lokalizator dla psa, który działa w oparciu o technologie Bluetooth lub GPS jest zupełnie inną kategorią. Na co dzień prawie go nie widać, ale w tym jednym krytycznym momencie może uratować cały świąteczny wieczór. Jeżeli jesteście ciekawi, jakie są różnice i czy warto się zainteresować tym urządzeniem to zapraszam do poniższego artykułu.

Dlaczego w ogóle myśleć o lokalizatorze na święta?

Okres świąteczno–sylwestrowy to dla psów miks hałasu, nowych bodźców i zamieszania. Goście kręcą się po mieszkaniu, ktoś zostawia uchylone drzwi, na dworze strzelają petardy. Wystarczy sekunda nieuwagi, żeby pies wyrwał się z szelek albo wybiegł z klatki.

Bez lokalizatora zaczyna się klasyczny scenariusz: panika, bieganie po okolicy, telefony po schroniskach, ogłoszenia w internecie. Z lokalizatorem wiesz przynajmniej jedno, w którą stronę szukać. To właśnie dlatego lokalizator powoli staje się „prezentem z głową”: nie wygląda tak spektakularnie, jak wielki worek zabawek, ale daje realne poczucie bezpieczeństwa. Oczywiście sprawdzi się on również w innych sytuacjach np. takich jak wyjazd na wakacje, gdy pozostawiamy psa pod opieką. Piesek jest z dala od nas, a my w aplikacji widzimy wszystkie jego aktywności ruchowe.

Czy warto? Myślę, że tak szczególnie w momencie, kiedy często puszczamy pieska luzem (szczególnie w lesie), mamy dom i pies zostaje sam w czasie dnia, czy często podróżujemy bez niego. A jednocześnie lubimy wiedzieć co z nim aktualnie się dzieje – w zasadzie tak jak pisałem powyżej.

Lokalizator dla małych i miejskich psów

Przy małych, miejskich psach najważniejsze jest to, żeby lokalizator był przede wszystkim lekki. Zazwyczaj takie lokalizatory są również proste w obsłudze i pomagają w miarę możliwości namierzyć pupila „pod blokiem”, na klatce czy w ogródku. Do takiego scenariusza najlepiej pasują lokalizatory Bluetooth. Prawda jest taka, że nie śledzą one psa na drugim końcu Polski, ale w codziennych sytuacjach robią dokładnie to, czego potrzeba. Warto pamiętać, że działanie Bluetooth ogranicza się z działaniem do 90 m w przestrzeni otwartej i uwierzcie mi – nie ma znaczenia, jaka to marka urządzenia. Do działania potrzebny jest nasz telefon – zazwyczaj z aplikacją i można działać.

Dobrym wyborem z tej półki jest Pebblebee Clip Universal. brelok współpracujący z Apple Find My i Android Find, z wodoodporną obudową i ładowaniem przez USB. To ciekawa opcja dla osób, które już żyją w ekosystemie Apple/Google i chcą mieć wszystko w jednej aplikacji. Trzeba jednak liczyć się z brakiem polskiego wsparcia i brakiem klasycznego „szukania w pobliżu” w dedykowanej apce.

Z „naszego podwórka” jest notiOne go! PLUS, który realnie dobrze sprawdza się właśnie przy małych, miejskich psach. Bateria wystarcza nawet na rok, a w aplikacji masz typowe funkcje „na co dzień”: szukanie w pobliżu, wywoływanie telefonu czy alert o oddaleniu. Atutem jest też to, że można zbudować cały ekosystem: ten sam notiOne go! PLUS może pilnować kluczy, plecaka czy walizki, a w przyszłości da się go połączyć z lokalizatorami GPS tego producenta w jednej, prostej aplikacji.

Jeśli szukasz świątecznego prezentu dla kogoś z małym, miejskim psem, spacerującym głównie po osiedlu, właśnie taki brelok Bluetooth czy to Pebblebee Clip, czy notiOne go! PLUS będzie sensownym, niedużym krokiem w stronę realnego bezpieczeństwa, a nie tylko kolejnej zabawki do koszyka.

Lokalizator dla aktywnych psów

Przy aktywnych psach sama obroża z adresówką to często za mało. Husky, owczarki, myśliwskie mieszańce czy psy z domem mają jeden wspólny talent. Jeśli już postanowią pobiec w swoją stronę, robią to na poważnie. Właśnie pod takie psy projektuje się lokalizatory GPS. Taki nadajnik pokazuje pozycję psa na mapie w aplikacji, zwykle w całej Polsce, a często też za granicą. Możesz zobaczyć, gdzie pies faktycznie jest, podejrzeć jego trasę i ustawić strefy bezpieczeństwa, na przykład dom, ogród czy działkę. Gdy tylko wyjdzie poza wyznaczony obszar, telefon wysyła powiadomienie.

To już prezent z kategorii „na serio”, nie „śmieszny gadżet”. Jest droższy i trzeba go ładować, ale w sytuacji, gdy pies znika w panice po fajerwerkach albo rusza za sarną w lesie, różnica między GPS a samym Bluetooth jest kolosalna. Bluetooth pokaże raczej, gdzie została obroża. Natomiast GPS pokaże nam aktualną pozycję psa bez zbędnego szukania w czasie rzeczywistym.

Jako świąteczne rozwiązanie dla takich aktywnych psów dobrze wypada Zestaw PUPILA ( obecnie w promocyjnej cenie 499 zł) oparty o lokalizator GPS od notiOne. W zestawie jest lokalizator GPS do przypięcia do obroży oraz dodatkowe breloki Bluetooth do kluczy, plecaka czy walizki. Jeden prezent ogarnia więc dwie realne potrzeby: bezpieczeństwo psa w terenie i codzienne „a gdzie są moje rzeczy?”.

Krótko i konkretnie: jaki lokalizator wybrać?

Na końcu sprowadza się to do jednego pytania: jak żyje ten pies na co dzień? Innych rozwiązań potrzebuje kanapowy maluch, który chodzi na smyczy między blokiem a parkiem, a innych duży pies, który ma ogród, jeździ na działkę i potrafi zniknąć za sarną w trzy sekundy. Lokalizator ma pasować do stylu życia psa w innym wypadku będzie tylko ładnym gadżetem pod choinką.

  • mały, miejski pies, spacery głównie na smyczy → Bluetooth w stylu notiOne go! PLUS,

  • większy pies, ogród, częste wyjazdy, potrafi uciec lub panikować przy fajerwerkach → GPS, najlepiej w gotowym zestawie dla pupila.

W obu przypadkach warto zwrócić uwagę na kilka rzeczy: waga urządzenia (żeby pies faktycznie chciał je nosić), prosta aplikacja po polsku, brak skomplikowanych abonamentów i sensowny czas pracy na baterii. Dopiero wtedy lokalizator ma szansę stać się codziennym narzędziem bezpieczeństwa, a nie „fajnym gadżetem”, który po tygodniu ląduje w szufladzie razem z innymi nieudanymi prezentami.

Może ci się spodobać również